Autor: Beach Combing | w : Nowoczesne , trackback
The boggle factor jest kluczowym pojęciem w badaniach anomalii: w którym momencie po prostu tracisz całą cierpliwość z relacją. Na przykład John Smith mówi, że widział ducha z głową schowaną pod pachą. OK, uśmiechamy się grzecznie. Tymczasem John Jones mówi, że widział ducha z głową pod pachą i że ten duch rzucił się na niego z głową. Wzdrygamy się. Relacja Smitha mieści się w naszych normalnych ramach odniesienia. Relacja Jonesa oburza nasze 2022 wyobrażenie o tym, czym powinny być zjawiska nadprzyrodzone: choć, nota bene, była to tradycyjna opowieść w Lancashire w XIX wieku.
Myślałem o tym czynniku boggle po ostatnim podcaście Boggart and Banshee, gdzie Chris Woodyard i ja rozmawialiśmy o mało znanym dziewiętnastowiecznym przypadku poltergeista z Ohio: Clothes Cutting Poltergeist of Wooster. (Chris zebrał wszystkie źródła tutaj). Nawet ja, z moim nudnie sceptycznym podejściem do anomalii, powoli zaczynam myśleć, że może być „coś” z aktywnością poltergeista. W istocie, w minionych latach często poruszałem ten temat na tym blogu.
Więc tak, trzaskający hałas w ścianie: Wysilam się, żeby lepiej słyszeć. Odgłos tłuczonych naczyń (choć nic nie jest potłuczone): słucham. Talerze spadające na podłogę: ok count me in. Talerze latające po całym pokoju: zaczynam się denerwować. Kamienie przez okna: na moim czole zaczynają pojawiać się krople potu. Poltergeisty podpalające rzeczy: gwałtowne stukanie stopą. Poltergeisty rozrywające ubrania, jak w przypadku Woostera: zgrzytam zębami.
Starałem się być uprzejmy i jest, obiecuję, jakaś szczelina mojego mózgu, która wciąż jest otwarta na możliwość, że wszystkie te rzeczy są „prawdziwe”. Ale są takie momenty, że poltergeist idzie za daleko i mój wewnętrzny Richard Dawkins wydobywa z siebie warkot. Na przykład, w przypadku Woostera, trochę poszarpanej bielizny – poltergeist Wooster miał obsesję na punkcie damskiej bielizny* – zostało uszyte przez polta, w piwnicy, na zaimprowizowany fartuch. Bum… To już koniec. Wracam do płytkiego materializmu.
Coś podobnego dzieje się, gdy jakakolwiek forma nadprzyrodzonego kończy się na pisaniu do swoich ludzkich akolitów. Od dawna mam takie uprzedzenie. Pamiętam, jak w szkółce niedzielnej źle reagowałem na Boga bazgrzącego po ścianie w Księdze Daniela. Poltergeist z Wooster sięgał dalej niż Jehowa. IT (jak rodzina w Wooster z miłością nazywała swojego wózka) miał zwyczaj notować notatkę, przywiązywać ją do kamienia i ciskać w dom. Inne piszące duchy, które ostatnio działały mi na nerwy, to m.in. bazgrzące cwaniaki w The Entity Letters Jima McClenona (intrygująca książka, tak przy okazji) czy cholerny Gef.
Dlaczego Forteanie i anomalie tak silnie reagują na pewne rzeczy, a na inne nie? Czy naprawdę bardziej niesamowite jest to, że polt pisze, niż to, że strzępi ubrania? Wiele z tego – podejrzewam – sprowadza się do estetyki. Mamy silne uczucia co do tego, co nasze ulubione formy nadprzyrodzoności powinny robić: stajemy się wyraźnie poirytowani, gdy byty się z tym nie zgadzają. Szatkowanie ubrań jest paskudne, intymne i na skórze: mój pogląd na wiele z tych obecności. Pisanie sugeruje grzeczność, intelekt i prymitywną retorykę, czyli ostatnią rzecz, której chcę od moich poltów.
Jakieś inne myśli? drbeachcombing AT gmail DOT com
*Yes, therW domu był nastoletni chłopak.